środa, 5 lutego 2014

Drewniane puzzle, układanki

Uwielbiamy z Gu drewniane puzzle i układanki :) Jeśli szukasz pomysłu na prezent dla dziecka powyżej roku, to warto wziąć pod uwagę tego typu zabawki. Dla malucha to nie tylko świetna frajda, ale też stymulacja rozwoju. Nasza córa bardzo lubi układać puzzle i układanki ze mną lub z mężem chociaż doskonale radzi sobie z tym sama. Lubi jednak, gdy ją podziwiamy i bijemy brawo, jak poskłada wszystkie elementy.



Plusy drewnianych puzzli i układanek:
  • Są tanie - kosztują od 8-20 zł  (u nas spory wybór jest w sklepie Auchan i ceny bardzo przystępne)
  • Są kolorowe i przyciągają wzrok dziecka 
  • Są niezniszczalne - można nimi rzucać, deptać itp. i nic się nie dzieje. Z powodzeniem później będzie je można przekazać młodszemu rodzeństwu czy znajomym. 
  • Są edukacyjne i stymulują rozwój dziecka 
My polecamy :)


Znów szukamy fotelika!

Jak już pisałam wcześniej mamy w domu fotelik Recaro - jego opinia jest dostępna na blogu. Teraz jednak poszukujemy kolejnego fotelika do drugiego samochodu, którego co prawda jeszcze nie mamy, ale mam nadzieję, że lada dzień będzie :) Mam swój wymarzony typ. Nie wiem tylko czy na pewno warto... Poprzednio mieliśmy Chicco X-Pace ale nie był on rewelacyjny. Ukradziono nam go razem z samochodem.

Tym razem mam chrapkę na coś innego:

RÖMER


Co o nich myślicie? Oba bardzo mi się podobają. Są polecane na forach. Co mnie martwi? Tapicerka. Czy nie będzie się bardzo brudziła i czy nie będzie ona trudna w utrzymaniu czystości (mam tutaj na myśli pranie). Jeśli ktokolwiek ma doświadczenie z tymi fotelikami bardzo proszę o opinię. Chicco mocno mnie rozczarował. Już po krótkim czasie złamał się styropian w zagłówku. Tym razem chciałabym jednak coś lepszego ... Czy ten fotelik waszym zdaniem jest Ok?

Ćwiczenia dalej odłożone - ukradli nam samochód :(

Pomimo mocnego postanowienia poprawy moje ćwiczenia dalej pozostają odłożone. Tym razem mam jednak ważny powód. Ukradli nam samochód ... Niestety nie był on ubezpieczony więc strata jest tym większa.

Wiem, że to tylko samochód i ostatecznie jednak tylko pieniądze. Są w życiu rzeczy ważniejsze,  a ludzie mają znacznie większe problemy jednak jak chyba każdy byłam bardzo przywiązana do naszego samochodu. To  było marzenie mojego męża, na które długo oszczędzał. Przez pierwsze dwa lata naszego życia małżeńskiego spłacaliśmy jeszcze raty za niego. Auto kupione z salonu jako egzemplarz testowy. Tak naprawdę dziś wart był zaledwie 30 tys złotych (kupiony za ponad 70 tys). Dla nas jednak miał znaczenie sentymentalne. Lubiliśmy go bardzo i planowaliśmy go zostawić w domu "na zawsze" jako nasza motoryzacyjna zabawka. Ktoś nas jej jednak pozbawił... a wraz  z nią pojechał oczywiście fotelik dziecięcy i kilka innych cennych rzeczy znajdujących się w bagażniku. Na  ćwiczenia więc jak się łatwo domyślić nie miałam nastroju ani też motywacji.

Teraz z kolei jesteśmy na etapie intensywnych poszukiwań kolejnego samochodu więc po prostu nie mam czasu na inną aktywność. Cały czas przeglądamy oferty, dzwonimy i sprawdzamy różne auta. Na razie jednak bez efektu. Wszystkie samochody, które mieliśmy okazję zobaczyć to wraki nie warte nawet 1000 zł a ktoś żąda za nie kilkanaście tysięcy. Nie ukrywam, że mam już z tego powodu nieco pogorszony nastrój. Żeby  nie powiedzieć po prostu "doła".... Choć mamy jeszcze jeden samochód, to nasze codzienne funkcjonowanie jest mocno utrudnione. Problemem jest przede wszystkim wożenie dziecka do żłobka. Zawsze mąż zawoził "Gu" a ja ją odbierałam. Teraz, gdy ja jadę autobusem nie mam takiej możliwości - nie zdążę i nie dojadę tam busem. Mąż z kolei ma problem z terminowym wyjściem z pracy. No ale jakoś sobie radzimy i mam nadzieję, że wkrótce znów będziemy mieć drugi samochód :)