środa, 6 listopada 2013

X-lander XT? Nie polecam!

Jak tylko dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka zamarzył mi się trójkołowy wózek. Oczami wyobraźni widziałam już siebie oczywiście smukłą, zwinną podążającą alejką parkową z moim stylowym wózkiem, w którym grzecznie śpi śliczne maleństwo. Życie jednak zweryfikowało moje marzenia i sprawiło, że boleśnie spadłam na ziemię...

Kiedy Gu przyszła na świat mogłam zapomnieć nie tylko o smukłej, zwinnej sylwetce (do tej powracałam ponad rok) ale też o grzecznie śpiącym dziecku, jak i również o stylowym i wygodnym wózku trzykołowym. Wszyscy mówili mi - nie kupuj trójkołowca. Argumentowali to tym, że jest mniej stabilny i wywrotowy. Czy rzeczywiście? Okazuje się, że nie...

Gdybym miała powtórnie kupić wózek trzykołowy zrobiłabym to bez wahania. Dziś wiem już na pewno, że nie byłby nim X-lander XT. Zawiodłam się na nim z wielu powodów. Uważam, że była to moja największa, ciążowa zakupowa porażka.

"Polski" wózek z Chin ...

Razem z mężem byliśmy zafascynowani wózkiem Maxi-cosi Mura. Podobał nam się bardzo, ale kiedy przyszliśmy się mu przyjrzeć bliżej do sklepu stacjonarnego sprzedawca odradził nam go. Podobnie z resztą jak model innej marki - Mutsy. Tłumaczył to tym, iż są to zagraniczne marki, które nic nie dają od siebie. Od lat stosują te same rozwiązania, nie unowocześniają swoich wózków a ceny ... no cóż nie maleją. Daliśmy się więc przekonać na X-landera, który zdaniem sprzedawcy był urealnieniem naszych marzeń i potrzeb. Do tego mieli jeszcze na stanie ostatni wózek z poprzedniego sezonu w bardzo atrakcyjnej cenie. Kupiliśmy go.

Pierwsze rozczarowanie ... 

Pierwsze rozczarowanie przyszło dość wcześnie. Mąż pakował wózek do samochodu i kiedy obrócił gondolę jego oczom ukazał się doskonale nam znany napis "Made in China". No cóż wózek miał być polski, produkowany w Polsce i był to jeden z powodów, dla których go kupiliśmy. Tymczasem w Polsce to on był co najwyżej składany.

Toporne prowadzenie 

Tym co zadecydowało o tym, iż wymieniłam mojego X landera na inny, mniejszy i zwinniejszy wózek był fakt, że ten wózek chodził dosłownie jak czołg. Zdarzały się dni, że po spacerze byłam dosłownie cała spocona. Problemem  było właśnie to przednie kółko, które skręcało gdzie chciało, zacinało się itp. Sam wózek dodatkowo był bardzo ciężki i toporny więc spacer z nim nie należał do przyjemnych.

Dziwna pozycja dziecka 

Moje dziecko nie lubiło jeździć w tym wózku również  z uwagi na pozycję. Nie da się w nim ustawić całkowicie pionowej pozycji i przy ostrym słońcu dziecku świeciło ono prosto w oczy. Minusem był też brak przekładanej rączki czy chociaż siedziska montowanego przodem i tyłem do kierunku jazdy. Bardzo szybko tego pożałowałam właśnie z uwagi na świecące w oczy słońce.

Jakość materiałów prawie ok...

"Prawie" bo niestety gąbka, która była na siedzisku jakoś dziwnie się pozaciągała itp. Przy tak sporadycznym użytkowaniu nie powinno się to chyba jeszcze stać. Pozostałe materiały były jednak bez zarzutu.

Zdecydowanie nie na zakupy

X lander XT to wózek, który tak naprawdę nie nadaje się do niczego. Na zakupy się nim nie wybierzesz bo manewrowanie pomiędzy półkami jest co najmniej trudne a w niektórych sklepach wręcz niemożliwe. Dodatkowo w marketach trzeba uważać na szerokość bramek. Zdarzyło mi się, że w Carefourze musiałam wyciągać jedno kółko, żeby przejść przez kasę!

A w terenie? W ternie kółko odmawia współpracę więc tutaj też manewrowanie nim jest trudne i ciężkie.

Podsumowując, ja osobiście drugi raz nie zdecydowałabym się na użytkowanie tego wózka nawet za darmo. Korzystałam  z niego może 7 miesięcy, a pozbywając się go odczułam dużą ulgę. Inne wózki X-lander mają bardzo dobre opinie. Nie wiem czy mnie trafił się jakiś felerny model czy jednak wszystkie XT takie są. Jeśli macie z nimi doświadczenie proszę o komentarz pod artykułem. Chętnie dowiem się, co o nich sądzicie.